Sesje rodzinne, których uczestnikami są rodzice z jednym potomkiem, powinny należeć do łatwiejszych – w końcu uwaga wszystkich skupiona jest na głównym bohaterze sesji. Jednak czasami to właśnie on ma swoją własną koncepcję dotyczącą zdjęć i niekoniecznie pokrywa się ona z wizją rodziców i fotografa. Na szczęście Robert dał się przekonać i dzięki temu za kilka, kilkanaście lat z ciekawością posłucha opowieści mamy o tym jak to było, kiedy był malutki. A oprócz głosu mamy, zobaczy także te momenty, które tego dnia udało nam się złapać w kadrze.

A kiedy zmęczony zasnął najpierw w ramionach mamy a później w kołysce, rodzice też mieli moment dla siebie… Zresztą zobaczcie sami 🙂